Dzisiaj, 20 maja obchodzimy Światowy Dzień Pszczół. Został on ustanowiony w 2018 r. Data nie jest przypadkowa i pokrywa się z dniem urodzin (w 1734 r.) Antona Jansy – słoweńskiego pioniera nowoczesnego pszczelarstwa. Światowy Dzień Pszczół ma za zadanie podkreślić znaczenie tych owadów w ekosystemie (mówi się, że jeśli pszczoły wyginą to wyginą również ludzie) oraz zwrócenie uwagi na występujące wobec nich zagrożenia, jak chociażby stosowanie preparatów chemicznych powodujących śmierć całych pszczelich rodzin.
Na terenie gminy Inowrocław działa co najmniej kilka pszczelich pasiek. W Światowym Dniu Pszczół odwiedziliśmy jedną z nich, pasiekę Wiesława i Marioli Kosińskich w Tupadłach, pasiekę z ponad 20-letnim stażem i z coraz bogatszymi tradycjami rodzinnymi; jedna z córek pp. Kosińskich ukończyła m.in. technikum pszczelarskie w Pszczelej Woli i swoją pracę zawodową związała z pszczołami (poza granicami naszego kraju), natomiast druga córka czynnie pomaga rodzicom w pracach w pasiece wprowadzając do niej nowatorskie rozwiązania, związane nie tylko z samym pozyskiwaniem miodu.
W święto mieszkanek pasieki gospodarz oprowadził nas po leszczynowym gaiku z pszczelimi domkami. Na załączonych zdjęciach można zobaczyć powstający czerw, miniule, w którym zimują pszczoły służące do rozmnażania matek, i które w czasie wiosennym rozdziela się do właściwych uli. Na zdjęciach można zobaczyć również mateczniki, z których wychodzą matki królowe, niegryzącego trutnia oraz zasklepiający się plaster miodu.
W tym roku, jeśli mowa o miodzie rzepakowym, zapewne za dużo go nie będzie. – mówi pan Wiesław – Nie jest to najlepszy rok, chyba, że się coś... ruszy. A czy miała na to wpływ zima? Zima była taka sobie. W lutym przyszły ciepłe dni i pszczoły już zaczęły latać, wyjadać zapas, zaczęły się przegładzać (pszczoła musi mieć około 3-4 kg miodu w ulu do odpowiedniego rozwoju). A jak się przegłodzi przestaje dobrze czerwić.
Czyli teraz czekamy na pierwszy miód, miód rzepakowy? Tak, najbliższy miód – informuje pszczelarz – to miód rzepakowy, a właściwie wielokwiatowy, bo z domieszką mniszka, czy drzew owocowych. Później będzie kolejny wielokwiat, być może z gorczycy i różnych innych kwitnących wówczas kwiatów. Aby uzyskać miód odmianowy – wyjaśnia gospodarz – trzeba mieć około 70 procent udziału jednego kwiatu.
Na pytanie, który z miodów jest najcenniejszy pan Wiesław odpowiada: – Wszyscy chwalą to co mają, ale moim zdaniem każdy miód jest dobry. Główna zasada to go spożywać. Owszem, jeden trochę lepiej wpływa na krążenie inny na odporność, ale są to niewielkie procentowe różnice. Miody różnią się głównie... cenami. Dlaczego? Przykład: rzepakowego w dobrym roku możemy wziąć z ula nawet i 20 kg, ale z lipy nawet połowy z tego nie weźmiemy. Praca jednak ta sama. No i stąd ten lipowy droższy.
Chodząc po pasiece nasze zainteresowanie wzbudził niewielki drewniany domek bez otworów okiennych postawiony w sąsiedztwie uli. To pomysł córki. – mówi pan Wiesław – Apiterapia. Apiterapia, czyli leczenie miodem, a w tym przypadku, konkretniej, uloterapia, a więc inhalacja powietrzem z ula. U dołu zewnętrznych ścian domku zainstalowane są cztery ule. Terapia (jeden seans trwa średnio ok. 30 minut, choć może wydłużyć się nawet do kilku godzin) polega na wdychaniu powietrza z uli, które przedostaje się do wnętrza pomieszczenia w którym przebywa człowiek. Popularne wskazania do zastosowania terapii to m.in. bezsenność, choroby układu nerwowego (niedowład, zapalenie nerwów, stwardnienie rozsiane, porażenie mózgowe), syndrom ciągłego zmęczenia, choroby serca (podwyższone ciśnienie krwi), a także choroby układu oddechowego (zapalenie oskrzeli, astma oskrzelowa i inne).
– Ja tym żyję. To jest dobra zabawa, jeśli się to lubi. – podsumowuje nasze spotkanie pan Wiesław Kosiński.
Wszystkim pszczelarzom z terenów nie tylko naszej gminy w dniu święta ich podopiecznych życzymy satysfakcji z obcowania ze skrzydlatymi przyjaciółmi, wytrwałości i zapału w pracy przy ulach, społecznej przychylności i odpowiedzialności za pszczoły oraz wszelkiej obfitości zdrowia i zbiorów.